Witam
w pierwszym wpisie w pełni poświęconym tematyce bloga.
Wybrałem
już klub, który mam zamiar poprowadzić do sukcesów. Zgodnie z
obietnicą nie jest to jednak żaden z gigantów. Mój wybór padł
na angielskiego drugoligowca - drużynę Wolverhampton Wanderers.
Zespół ten w swojej bogatej prawie stuczterdziestoletniej historii miewał
zarówno chwile glorii i chwały, jak i zapaści. Do pierwszej
kategorii niewątpliwie należą 3 mistrzostwa Anglii zdobyte w
latach 50. XX wieku oraz udział w finale dzisiejszej Ligi Europy w
roku 1972. Ostatnie lata to dla Wilków gra przede wszystkim na
drugim szczeblu rozgrywek, przerywana od czasu do czasu wizytą w
Premier League lub League One. Postaram się przywrócić tej
drużynie pełnię chwały.
Zostawmy
historię i przejdźmy do sedna. Obecny potencjał Wolves plasuje ich
w okolicach środka drugoligowej stawki. Bukmacherzy w
przedsezonowych typowaniach przewidują dla mnie 19 miejsce.
Zarząd
wymaga ode mnie miejsca w środku tabeli.
Ja
jednak uważam, że przy sprzyjających wiatrach mogę z Wilkami
dostać się nawet do baraży (czyli zająć miejsce 3-6).
Transfery
Do klubu
Bardzo
długo zanosiło się na to, że ta rubryka będzie świecić
pustkami. Nic nie wskazywało bowiem na to, że uda mi się namówić
prezesa do zwiększenia budżetu transferowego. Po długich
negocjacjach szef jednak się ugiął, dzięki czemu mogłem
przystąpić do realizacji planów. Najpierw zarzuciłem sieci na
Jesusa Vallejo. Choć pozycja stopera jest dość mocno obsadzona w
Wolverhampton to jednak bardzo chciałem poprowadzić rewelacyjnego
młodzieńca. Ten 17-latek ma bowiem papiery, by za kilka lat
reprezentować topowy europejski klub i regularnie grać w
reprezentacji Hiszpanii. Negocjacje z Realem Saragossa przebiegły
bardzo płynnie, gdyż w kontrakcie Vallejo widniała klauzula
odstępnego. Samego zawodnika szybko przekonałem do mojej wizji
klubu i mogłem tylko cieszyć się ze sprowadzenia być może
najlepiej rokującego stopera Europy za grosze - 1,1 mln funtów.
Drugi
duży transfer pozwolił mi zabezpieczyć pozycję lewego pomocnika.
Porównałem kilku zawodników grających w tym miejscu na boisku i
dokonałem wyboru. Postanowiłem sprowadzić Mescę. Nie były to
trudne negocjacje. Zawodnik chciał zostać Wilkiem, a Fulham nie
robiło większych przeszkód. Targu dobiliśmy przy 1,3 mln funtów.
Niewiadomą jest tylko zdrowie Portugalczyka, z którym dotychczas
było dość krucho. Zaryzykowałem jednak, gdyż wierzę w jego
talent.
Ostatni
poważny transfer właściwie załatwił się sam. Jeden z moich
świetnych agentów przekazał mi raport dotyczący Djibrila Sidibe.
Patrzę na statystyki - solidny, stosunkowo młody prawy obrońca. Jakimś cudem
Lille jednak chce się go pozbyć niemal za wszelką cenę. Grzechem
byłoby niewykorzystanie takiej okazji. Za 400 tys. funtów
sprowadziłem zawodnika będącego realnym wzmocnieniem pierwszej
jedenastki, który dodatkowo w przyszłości może być jeszcze
lepszy. Czego chcieć więcej?
Klubowa
kasa Wilków nie jest studnią bez dna i te 3 transakcje niemal
doszczętnie ją wyczerpały. Kadra mojego zespołu nie
satysfakcjonowała mnie jednak w pełni, więc ratunku poszukałem w
wypożyczeniach. Na tej zasadzie sprowadziłem do Wolverhampton
kreatywnego pomocnika Vajebaha Sakora z Juventusu oraz uniwersalnego
obrońcę Nathana Ake z Chelsea. W żadnej z tych umów nie pojawiła
się opcja pierwokupu.
Z klubu
Powiało
nudą. Transfery z klubu ograniczyły się bowiem do wypożyczeń
kilku zdolnych młodzieżowców. Spodziewałem się ofert za gwiazdę
drużyny - Bakarego Sako, tymczasem poza propozycjami ze Swansea i
Sunderlandu opiewającymi na 4-4.5 mln funtów, które nie wzbudziły
we mnie nic poza śmiechem nie pojawiła się żadna propozycja. Nikt
nie wyraził też zainteresowania innymi kluczowymi piłkarzami -
Stearmanem, Henrym czy Dicko, co z jednej strony mnie
zdziwiło, ale z drugiej ucieszyło, gdyż dzięki pozostaniu tych
zawodników nie musiałem robić wielkiej rewolucji w składzie.
Po
uwzględnieniu transferów kadra Wolverhampton na sezon 2014/15
prezentuje się następująco:
Bije
z tego składu wielka moc, która nakazuje z niecierpliwością i
optymizmem wyczekiwać początku sezonu...
Ale
to już w jutrzejszym wpisie.
Do
zobaczenia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz