sobota, 16 maja 2015

Festiwal Skuteczności

A dziś zaczynamy od od starcia z Derby. 

Sky Bet Championship

XXXIX kolejka

Wolverhampton - Derby County

Barany grają zdecydowanie poniżej swoich możliwości, plasując się zaledwie w środku tabeli. Są jednak w stanie pokazać, że dysponują dużym potencjałem. W zeszłej kolejce chociażby, po dobrym meczu zremisowali z liderem z Middlesbrough. Zapowiada się więc bardzo wymagający sprawdzian dla Wilków. Drużyna jest jednak na fali i z bojowymi nastrojami przystępuje do tego testu. Silna motywacja przełożyła się na obraz gry. Zaczęliśmy od wyraźnej dominacji. Już w 6 minucie Sako posłał świetne dośrodkowanie, a do piłki wyskoczył Danny Batth, jednak jego uderzenie zatrzymało się na spojeniu. Anglik chyba długo rozpamiętywał to niepowodzenie, gdyż w następnych chwilach był bardzo rozkojarzony. Apogeum jego braku koncentracji oglądaliśmy w 15 minucie. Wtedy to Johnny Russell znalazł się z piłką w narożniku pola karnego, a Batth spanikował i wykosił go równo z trawą. Z jedenastu metrów nie pomylił się Tom Ince. 0-1. Mecz zaczynał przypominać starcie z poprzedniej kolejki z Sheffield Wednesday. Mamy porażającą przewagę, ale to rywal obejmuje prowadzenie... Cóż, pozostawało liczyć, że zakończenie meczu z Derby będzie równie analogiczne, jak obraz gry. Kontynuujemy frontowe ataki na bramkę Baranów, ale niestety znowu zamiast do siatki trafiamy w obramowanie bramki. Tym razem Afobe w jednej z ostatnich akcji przed przerwą zrobił sobie miejsce na 16 metrze i uderzył, mocno podkręcając piłkę. I co? Słupek... Drugą połowę rozpoczęliśmy w podobnym duchu, co pierwszą, mając nadzieję, że pech odwróci od nas swoje szkaradne oczy. Niestety, ciągle gapił się niemiłosiernie. Już w 48 minucie Sako podszedł do ustawionej na 25 metrze piłki. Malijczyk uderzył pięknie, silnie, idealnie lobując mur, ale piłka odbiła się tylko od poprzeczki i wyszła w pole. Widać było, że moi podopieczni są bardzo zirytowani rozwojem sytuacji. Derby błyskawicznie to wykorzystało. W 56 minucie Ince błyskotliwie podprowadził piłkę pod linię końcową, a następnie mocno, po ziemi wbił ją na szósty metr. Tam Stearman został uprzedzony przez Russella i zrobiło się 0-2. Po drugiej bramce Derby przeniosło środek ciężkości gry do środka pola, a podłamane Wilki nie kwapiły się, by zaatakować. Wreszcie na kwadrans przed końcem Rowe zdecydował się na uderzenie z 28 metrów. Piłka po drodze zahaczyła jeszcze stopera gości, kompletnie myląc przez to bramkarza, odbiła się od słupka i wpadła do bramki. 1-2. Kontaktowy gol, jest szansa na złapanie drugiego życia. Nie tracąc czasu ruszamy po bramkę wyrównującą, jak po coś, co się nam ewidentnie należy. W 80 minucie dośrodkowanie Golbourne'a na 16 metr próbował wykorzystać Doyle. Irlandczyk nie kalkulował, uderzył ile fabryka dała, ale trafił w słupek. Czwarte uderzenie w obramowanie bramki, które nie przyniosło gola w tym meczu! Entuzjazm, z jakim ruszyliśmy po wyrównującą bramkę prysnął w jednej chwili. W tym momencie straciliśmy ostatnie pokłady nadziei i zrozumieliśmy, że naszym przeznaczeniem jest porażka w tym meczu. Dzieła zniszczenia dopełnił 2 minuty przed końcem Johnny Russell, który najlepiej odnalazł się w zamieszaniu w naszym polu karnym, po rzucie rożnym i mocnym strzałem pod poprzeczkę zmusił Ikeme do trzeciej tego popołudnia kapitulacji. 1-3. Przegrywamy, pomimo tego, że byliśmy zespołem o niebo lepszym od rywala. Tym razem nie ma powodu, by czepiać się Wilków. Zagraliśmy bardzo dobre zawody, zaszwankowała tylko skuteczność. Nie mam najmniejszych pretensji do zespołu, w tym meczu wszystko rozstrzygnęły kwestie paranormalne. Bo jak inaczej nazwać czterokrotne obijanie obramowania bramki Derby, które nie zamieniło się choćby w jedno trafienie? Przegrywamy. To jedno z dwóch nieprzyjemnych rozstrzygnięć meczu z Derby. O drugim za chwilę, teraz trzeba wspomnieć o pozytywach, które napłynęły z innych stadionów. A są one takie, że nasi najgroźniejsi konkurenci też stracili punkty. Strata do Boro to w dalszym ciągu 3 punkty, a przewaga nad Norwich zmalała tylko o jedno oczko, do pięciu.




Drugą nieprzyjemną konsekwencją spotkania z Derby jest kontuzja Davida Edwardsa. Walijczyk naciągnął mięśnie skośne brzucha i będzie poza grą przez 3 tygodnie. To dla nas naprawdę duże osłabienie, gdyż w ostatnich tygodniach to Edwards, a nie Rowe, dyrygował drugą linią. Zastępcą Walijczyka z pewnością będzie Kevin McDonald. Szkot to też dobry zawodnik, który jest w stanie zagrać na podobnym poziomie, co Edwards. Bardziej martwi mnie fakt, że komfort wyboru w środku pomocy spadł niemal do zera. W odwodzie pozostaje wyłącznie młody Lee Evans, który nie gwarantuje tak solidnej gry oraz rozczarowujący George Saville. Oznacza to, że przez najbliższe 3 tygodnie Rowe i McDonald będą wychodzić w pierwszym składzie, a to może odbić się na kondycji i dyspozycji. Edwards, zdrowiej szybko!

Porażka z Derby zakończyła niezły w naszym wykonaniu marzec. Federacja w nagrodach uwzględnia jednak tylko najlepszych, bo niezłych ma na pęczki. Wilki musiały uznać wyższość rywali we wszystkich konkurencjach. Jedyny akcent związany z Wolverhampton pojawia się w kategorii menedżera miesiąca. Triumfował Slavisa Jokanović przed Chrisem Hughtonem, a mi przypadło w udziale 3 miejsce. Ranking piłkarza miesiąca został zdominowany przez zawodników reprezentujących kluby z ogona tabeli. Triumfowali snajperzy - Conor Sammon z Rotherdam i Clayton Donaldson z Birmingham, zaś 3 miejsce zajął Tom Cairney z Blackburn - główny obok Rhodesa sprawca poprawy gry Rovers. Nagroda dla najlepszego młodego piłkarza miesiąca trafiła w ręce kolejnego, trzeciego w tym sezonie piłkarza Boro. Tym razem wyróżniony został Patrick Bamford, zaś dalsze miejsca zajęły Joe Ralls z Cardiff i Todd Kane z Nottingham Forest.



Kane'a w akcji będę miał okazję zobaczyć już w pierwszym meczu kwietniowym. Naszym przeciwnikiem jest bowiem Nottingham. 

Sky Bet Championship

XL kolejka

Nottingham - Wolverhampton

Kane'a w akcji będę miał okazję zobaczyć już w pierwszym meczu kwietniowym. Naszym przeciwnikiem jest bowiem Nottingham. Drużyna Forest chyba poczuło się zbyt pewne udziału w barażach i przez kilka słabych spotkań wytraciło całą swoją przewagę nad Huddersfield, Watfordem i Brighton. Wolves z kolei wydają się być na fali wznoszącej, czego mam nadzieję nie zmieniła porażka z Derby. Nie da się uniknąć delikatnego wyhamowania, ale zrobiliśmy wszystko, by ta klęska nie podcięła nam skrzydeł. Jesteśmy w stanie wrócić na zwycięską ścieżkę meczem z Nottingham. Świadomi tego, że zwycięstwo będzie siedmiomilowym krokiem w kierunku awansu ruszyliśmy do ataku. Forest, chcąc nie chcąc, musiało przyjąć jarzmo bycia zespołem zdominowanym przez rywala. Mieliśmy przewagę, ale wyciągnęliśmy wnioski ze starcia z Derby i nie odsłoniliśmy się tak bardzo, by narazić się na kontry. Brakowało jednak pomysłowości pod bramką wroga i przez większość pierwszej połowy nasza dominacja była w pełni jałowa. Na szczęście przełamaliśmy impas, zdobywając gola do szatni. Afobe w spektakularny sposób minął defensywnego pomocnika Forest, czym ściągnął na siebie uwagę obu stoperów. W powstałą dzięki temu lukę wbiegł Kevin Doyle. Irlandczyk dostał piłkę od Afobe i pewnie wykorzystał sytuację sam na sam. 0-1. Druga część spotkania zupełnie nie przypominała spotkania drugiej drużyny tabeli z szóstą. Oglądaliśmy podwórkową kopaninę, której jedynymi momentami wzbudzającymi emocje były brutalne faule, np. Leigertwooda w 75 minucie, okraszony żółtą kartką. Najważniejsza informacja jest jednak taka, że przeciwstawiliśmy się fizyczności gry, zaproponowanej przez Nottingham I dowieżliśmy minimalne prowadzenie do końcowego gwizdka. Zdobyliśmy 3 punkty, na bardzo gorącym terenie, więc należy z dużym entuzjazmem przyjąć ten wynik. Tym bardziej, że punkty straciły Norwich I Bournemouth, więc naszaprzewaga nad najniższym stopniem podium wzrosła do 7 oczek. Strata do Boro to ciągle 3 punkty, jednak jestem dobrej myśli. Jeśli utrzymamy obecną dypozycję, jestem pewien, że przywdziejemy koronę, gdyż lider ma ekstremalnie trudny kalendarz na końcówkę sezonu.

Czy mam zadatki na wróżbitę? Odpowiedż w nieodległej przyszłości, więc między innymi w jutrzejszym wpisie, na który serdecznie zapraszam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz