Zanim
jednak Nowy Rok najpierw czekają prezenty. Niestety nie dla nas, ale
z naszym udziałem. W kolejce rozgrywanej tradycyjnie 26 grudnia
(tzw. Boxing Day), będącej jednocześnie ostatnią w rundzie
jesiennej federacja przygotowała dla kibiców dwa mega hity.
Pierwsze to starcie Middlesbrough z Nottingham Forest, zaś drugie,
jeszcze bardziej interesujące to...
Sky Bet Championship
XXIII kolejka
Watford - Wolverhampton
nasz
pojedynek z Watfordem. Szerszenie to drugi obok Bournemouth zespół,
który jest już pewny gry w Premier League w przyszłym sezonie. W
FMie zajmują miejsce tuż za podium. Wizyta na Vicarage Road
zapowiadała się zatem na piekielnie trudny test mocy. I taka
faktycznie była. Watford emanowało wręcz jakością gry. Patrząc
na Layuna, Deeneya, Abdiego czy Forrestierego można było się
rozmarzyć i pomyśleć, że jesteśmy już w BPL. A jednak tak
utalentowani zawodnicy w sezonie 2014/15 muszą występować w
Championship. Przeciwstawienie się im to zadanie z gatunku tych,
których niewykonanie nikogo w klubie nie zdenerwuje. Od pierwszej
minuty widać było, że Wilki mają respekt do rywala. Nadmierny
respekt... Watford szybko skarciło nas za skupienie się wyłącznie
na defensywie. Forestieri podprowadził piłkę pod nasze pole karne,
a Vydra urwał się Batthowi, ciągle pilnując linii spalonego, i
dostał podanie wyprowadzające go na pozycję sam na sam z Ikeme.
Czech bez problemu pokonał Nigeryjczyka strzałem w długi róg.
1-0. Po objęciu prowadzenia Watford jeszcze bardziej się odkryło,
zostawiając nam pole do popisu w kontrach. W jednej z takich akcji
odwetowych powstrzymany w nieprzepisowy sposób na lewym skrzydle
został Dicko. Sako sprytnie wrzucił piłkę na bliższy słupek,
gdzie idealnie odnalazł się McDonald, który pewnym wolejem z lewej
nogi nie dał szans Gomesowi. 1-1. Wyrównujący gol zaskoczył
Watford i od tego momentu gra stała się wyrównana. Do przerwy
wynik nie uległ zmianie. W szatni zaleciłem moim podopiecznym, żeby
przycisnęli 10 minut po wznowieniu gry, a potem przeszli do
defensywy. Opłaciło się. Kilka chwil rozpoczęciu drugiej połowy
idealne dośrodkowanie na głowę Stearmana z rzutu rożnego posłał
Bakary Sako, a kapitan Wilków wyprowadził nas na prowadzenie. 1-2.
Od tej pory rozpoczęliśmy operację pod kryptonimem "obrona
Częstochowy". Każda minuta dłużyła się niemiłosiernie.
Watford atakował coraz bardziej stanowczo i groźnie. Szerszenie
stworzyły mnóstwo świetnych sytuacji, a już szczytem wszystkiego
były okazje Deeneya i Abdiego, którzy mieli piłkę wyłożoną na
tacy i przestrzelili. Kryptonim akcji chyba nam pomógł, gdyż to,
że przez 45 minut naporu Watfordu nie straciliśmy gola to ewidentny
cud. Gdy rozpoczął się doliczony czas gry, natychmiast
wprowadziłem jednego rezerwowego, zaraz potem drugiego, żeby zyskać
tyle czasu ile się da. Potem obroniliśmy jeszcze jedną akcję
Szerszeni i... Rozległ się upragniony końcowy gwizdek. Zrobiliśmy
to! Pokonaliśmy dream team z Watfordu, pokazując, że należy
traktować nas naprawdę poważnie w walce o awans, w możliwość
którego uwierzyli już wszyscy w klubie. Nie waham się powiedzieć,
że był to nasz najlepszy występ w sezonie. Wygraliśmy mecz, w
którym zdecydowanie dominował rywal. To jedna z najważniejszych i
najtrudniejszych do opanowania umiejętności w sztuce menedżerskiej.
Dziś bardzo pomogło mi szczęście i nie mam zamiaru tego ukrywać.
Watford miał 4 stuprocentowe sytuacje, a my jedną. Kto wygrał?...
Wilki z rewelacyjnym Sako, świetnie opanowanym przez McDonalda i
Rowe środkiem pola i pewnym jak zawsze duetem stoperów.
Tym
wprawiającym w euforię wydarzeniem dobiegła końca pierwsza seria
spotkań. W drugim hicie tej serii spotkań Nottingham ograło
Middlesbrough po dwóch golach rewelacyjnego Britta Assombalongi.
Norwich w dalszym ciągu trwa w kryzysie, co mnie szczerze mówiąc
zupełnie nie martwi. Tym razem Kanarki zostały zatrzymane przez
jedną z najsłabszych drużyn ligi - Millwall, dzięki czemu ich
strata do Wilków to już 7 punktów. Coraz bardziej podoba mi się
ta tabela...
Półmetek
sezonu za nami. W 23 meczach zgromadziliśmy na koncie równiutkie 50
punktów, co niewątpliwie jest rewelacyjnym rezultatem. Nasza
przewaga nad 3 zespołem (Boro) to 8 punktów, a nad 7 Fulham - 11 oczek . 50 punktów w pierwszej
rundzie to świetna pozycja do ataku nie tylko o baraże, ale także
o awans bezpośredni. Z doświadczenia wiem, że do zajęcia miejsca
w Top 2 zazwyczaj wystarcza 85 punktów, czyli w drugiej rundzie
sezonu możemy sobie nawet pozwolić na jakąś obniżkę formy. Gra
w barażach jest przeważnie dostępna od około 73 punktów, a od
tej wartości dzieli nas już tylko kilka zwycięstw.
O
pierwsze z nich powalczymy jeszcze w 2014. Przed spojrzeniem na
terminarz rundy rewanżowej cieszyłem się, że kalendarz w Anglii
nie jest symetryczny (czyli że w każdej kolejce rundy wiosennej
gramy z innym rywalem niż w analogicznej serii spotkań jesienią),
ale radość uleciała, gdy dowiedziałem się kto został mi
przydzielony na rozpoczęcie wiosny (swoją drogą start "rundy
wiosennej" 28 grudnia nie do końca idzie w parze z logiką).
Zagramy bowiem z...
Sky Bet Championship
XXIV kolejka
Brentford - Wolverhampton
Brentford.
Zespołem, który jako jedyny w ostatnich 16 meczach był w stanie
zostawić Wolves w pokonanym polu. Bardzo obawiałem się tego
spotkania, ale z drugiej strony chyba nie będzie lepszego momentu na
zmierzenie się z fobią, niż ten, w którym mamy bardzo bezpieczną
przewagę nad resztą stawki. Przed meczem starałem się wpoić
Wilkom, by podeszli do Brentford równie skoncentrowani jak do
Watfordu, Boro czy Boltonu czyli rywali, z którymi zagraliśmy
najlepiej w obecnej kampanii. Od pierwszego gwizdka widać było, że
moje słowa wywarły wpływ na Wilki. Była chęć zemsty, pasja,
szturm od pierwszej minuty, ale nie zapomnieliśmy też o szczypcie
respektu dla rywala. Nie przedawkowaliśmy go jednak jak w starciu z
Watfordem, więc to my żądni rewanżu zaatakowaliśmy od pierwszego
gwizdka. Pod bramką Brentford robiło się coraz groźniej, więc
można było przypuszczać, że prowadzenie dla Wolves to tylko
kwestia czasu. Nic bardziej mylnego. Niespodziewane prowadzenie objął
bowiem beniaminek. Zaczęło się od wybicia piłki przez obrońcę
Brentford. Wydawało się, że spokojnie padnie ona łupem Stearmana
stojącego jako ostatni defensor Wilków na 40 metrze od bramki.
Kapitan Wilków, którego nie mogłem się nachwalić w poprzednich
wpisach popełnił niewyobrażalny błąd z niewyjaśnionych
przyczyn. Po prostu minął się z piłką... Ikeme próbował
naprawić jego błąd, wyjściem w stylu Neuera, jednak napastnik
Brentford był szybszy. Nick Proschwitz minął nigeryjskiego
bramkarza i umieścił piłkę w pustej bramce. 0-1. Błąd kapitana,
zawsze tak nieomylnego, chyba trochę załamał morale w drużynie,
która do końca pierwszej połowy nie mogła wrócić do właściwego
rytmu. W przerwie przywróciłem moich podopiecznych do pionu i po
wznowieniu gra Wolverhampton znów zaczęła prezentować jakiś
poziom. Los wyraźnie chciał jednak wyrównać rachunki
z Wilkami. Mimo licznych sytuacji pod bramką Brentford rezultat na
tablicy świetlnej nie ulegał zmianie. Odczytałem to jako rewanż
Fortuny na moim zespole za mecz z Watfordem. Wtedy nie zasłużyliśmy
na 3 punkty, ale je zdobyliśmy, więc teraz gdy byliśmy stroną
dominującą musieliśmy poczuć gorycz porażki. Do końcowego
gwizdka nie udało nam się bowiem wykorzystać żadnej z wielu
dobrych okazji na gola. Tym samym Brentford znów zdołało ograć
Wilki i chyba może być uznane za nasz tegoroczny koszmar.
Pewnym,
sporym pocieszeniem po porażce była dla nas wieść ze stadionu w
Reading. Tamtejszy klub uczynił nam wielką przysługę i
zatrzymując Norwich przyczynił się do minimalnego tylko
zmniejszenia przewagi nad Kanarkami. To ciągle zadowalające 6
punktów. Potknął się także inny zespół z czołówki - Watford,
który nie poradził sobie z Cardiff. Coraz lepiej gra za to
Bournemouth, które przesunęło się już tuż za podium.
Mecz
z Brentford był ostatnim akordem meczowym kończącego się roku.
Przed świętowaniem Nowego Roku czekało nas jeszcze jedno ważne
wydarzenie dla klubu - losowanie przeciwnika w III rundzie FA Cup.
Liczyłem, że los będzie dla mnie łaskawy i oszczędzi mi gry z
zespołem z BPL, kiedy 90 % losowanych klubów gra w niższych
ligach. Fortuna znów udowodniła, że lubi być sprawiedliwa.
Dostaliśmy bowiem świetne wynagrodzenie za trafienie na West
Bromwich w Capital One Cup. Tym razem zmierzymy się z...
Accrington.
Jest to jeden ze słabszych zespołów angielskiej czwartej ligi,
więc spodziewam się łatwej przeprawy i bezproblemowego awansu do
czwartej rundy. Uważam, że różnica między Wolves, a Accrington
jest na tyle poważna, że łatwo wyeliminujemy ten klub, nawet
wystawiając rezerwowy skład, co też zamierzam uczynić. Mecz lada
moment, bo już trzeciego stycznia.
Wcześniej,
bo idealnie w Nowy Rok federacja przyznała nagrody za grudzień... I
znów wprawiła mnie w zdziwienie. Naprawdę nie wiem, jakie
kryterium stosuje FA przy przydziale wyróżnień, ale coraz bardziej
zaczynam wątpić, że jest to postawa na boisku. Grudzień był dla
nas znacznie lepszy niż listopad, ale nie ma to odzwierciedlenia w
nagrodach. Żadna nie trafiła w ręce Wilków. Menedżerem miesiąca
został Eddie Howe z Bournemouth (dla mnie przypadło 2 miejsce). Młodym
piłkarzem grudnia został Adryan, wyprzedzając zawodników
wypożyczonych z gigantów BPL - Jordona Ibe i Patricka Bamforda.
Statuetka dla najlepszego zawodnika Championship za grudzień trafiła
w ręce Williama Kvista z Wigan. Przydział tych ostatnich nagród
jest wyjątkowo zaskakujący, gdyż w wyróżnionej trójce nie
znalazł się żaden napastnik, co zdecydowanie jest rzadkością.
Tyle
na dziś, zapraszam na jutro i zachęcam do komentowania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz