Coraz
bliżej 30 kolejka. Sezon wchodzi więc w decydującą fazę. Nie ma
teraz miejsca na kryzys. W pełni skupieni i zmotywowani, by zagrać
dobry mecz dla publiczności przygotowywaliśmy się do kolejnego w
ostatnich tygodniach domowego meczu.
Sky Bet Championship
XXIX kolejka
Wolverhampton - Reading
Tym
razem naszym przeciwnikiem było Reading. Jest to drużyna plasująca
się pod koniec drugiej dziesiątki, grająca jednak na tyle dobrze,
by nie drżeć o pozostanie w lidze. Liczyłem jednak na zwycięstwo,
gdyż chciałem dotrzymać kroku Boro, które osiągnęło bardzo
wysoką formę. Początek meczu należał jednak do Reading. Po
jednej z dynamicznych akcji Hala Robsona-Kanu do faulu uciekł się
Vallejo. Goście dostali rzut wolny 25 metrów od bramki, a kibice
Wolves, wiedząc jak świetnie stałe fragmenty bije Jordan Obita,
wstrzymali oddech. Anglik wziął rozbieg i pięknie uderzył piłkę
poza zasięgiem rąk Kuszczaka. Futbolówka odbiła się jednak od
poprzeczki i wróciła do gry. Tam nie popisali się moi defensorzy,
gdyż pierwszy do piłki dopadł Pavel Pogrebnyak, który bez trudu
wyprowadził Reading na prowadzenie. 0-1. Kibice Wolverhampton
zrozumieli, że bez ich wsparcia odrobienie strat będzie trudne i
natychmiast rozpoczęli głośne dopingowanie ulubieńców. Na efekt
nie trzeba było długo czekać. W 12 minucie piękną akcję prawą
stroną przeprowadził James Henry, który jest ostatnio w świetnej
formie. Anglik urwał się swojemu obrońcy i dostarczył piłkę w
pole karne, gdzie świetnie odnalazł się Afobe. Nasz snajper
dopełnił formalności. 1-1. Dwie szybkie bramki uspokoiły grę i
przeniosły ją do środka pola. Jeśli któraś ze stron próbowała
akcji ofensywnych to było to Wolverhampton. Kilka niezłych szans
mieliśmy, ale strzały Evansa, Ameobiego i Doyle'a minęły cel. W
odpowiedzi kolejne bardzo groźne uderzenie z 30 metrów oddał
Obita. Piłka otarła się o słupek, ale też nie wpadła do bramki.
W drugiej połowie wrzuciliśmy najwyższy bieg i ruszyliśmy do
szturmu. Po godzinie gry na bardzo dobrą pozycję wyprowadzony
został Doyle. Irlandczyk pognał za piłką, jednak bramkarz gości
zdecydowanie rzucił mu się pod nogi, wygarniając piłkę, ale przy
okazji faulując naszego snajpera. Dla trybun był to ewidentny
karny, jednak sędzia inaczej zinterpretował tę sytuację. Arbiter
na swoim koncie zapisał także kilka innych, dziwnych decyzji,
jednak niefortunnym trafem, wszystkie były na korzyść Reading. Nie
mam zamiaru zrzucać na niego całości win za stracone punkty, ale
niewątpliwie swój udział w tym miał. Remis jest delikatnym
rozczarowaniem, gdyż z przebiegu gry zasłużyliśmy na więcej.
Futbol jednak bywa czasami niesprawiedliwy. Znów tracimy fotel
lidera, tym razem na rzecz Boro, które nie dało szans Charltonowi.
Mamy teraz tyle samo punktów, co Norwich, które tylko zremisowało
z Blackpool.
Sytuacja
robi się niekomfortowa. Każde niepowodzenie prawdopodobnie zepchnie
nas poza dwójkę, gwarantującą bezpośredni awans. Z udziałem
tej, niemiłej presji wyruszyliśmy na podbój Huddersfield.
Sky Bet Championship
XXX kolejka
Huddersfield - Wolverhampton
Zespół
ten jest rewelacją ostatnich tygodni. Seria udanych występów
pozwoliła Huddersfield awansować na miejsce pod koniec pierwszej
dziesiątki. Drużyna ta jest w świetnej formie, więc pojedynek z
nimi to, przynajmniej na papierze, największe wyzwanie ostatnich
tygodni. Gospodarze od początku usiłowali narzucić swój styl gry
i wychodziło im to dobrze. Zbyt dobrze... Świetną robotę
wykonywał obecny lider klasyfikacji strzelców Nahki Wells, który
genialnie absorbował uwagę naszych defensorów, wywalczając przez
to mnóstwo wolnej przestrzeni dla partnerów z linii ataku. Po
jednym z jego zbiegnięć do końcowej linii boiska w środku zrobiło
się miejsce dla Radosława Majewskiego. Polak przyjęciem zgubił
Stearmana i pewnie pokonał naszego biało-czerwonego golkipera. 1-0.
Ten sezon w FMie jest bardzo udany dla Majewskiego, który oprócz 2
goli ma na koncie także 6 asyst. Wiemy, że w rzeczywistości
wyglądało to inaczej i Polak najczęściej nie znajdował uznania w
oczach trenera Huddersfield. Wróćmy jednak do meczu. Gospodarze po
objęciu prowadzenia nie zamierzali oddać inicjatywy, tylko w
dalszym ciągu byli stroną dominującą. Kilka razy uderzeń z
dalszej odległości próbował Wells, jednak ewidentnie nie był to
jego strzelecki dzień. Po pół godzinie napór Huddersfield
wreszcie zaczął słabnąć. Widząc to, natychmiast zachęciłem
moich podopiecznych, by w pełni wykorzystali moment, kiedy
Huddersfield łapie drugi oddech. Posłuchali. Seria ofensywnych
wypadów Wilków została zwieńczona w 40 minucie, kiedy to
dośrodkowanie Golbourne'a wykorzystał kontrującym strzałem głową
Kevin Doyle. Wynik do przerwy nie uległ już zmianom. Po zmianie
stron to my wyglądaliśmy na zespół, któremu bardziej zależy na
zwycięstwie. Liczne starania nie przyniosły jednak oczekiwanego
rezultatu, za to spowodowały kontrę Huddersfield w 81 minucie. Jay
Hogg dobrze podprowadził piłkę w okolice naszego pola karnego, po
czym wypatrzył wychodzącego na pozycję Jamesa Vaughana. Snajper
Huddersfield nie miał problemów z wykorzystaniem sytuacji sam na
sam z Kuszczakiem. 2-1. Gospodarze mieli zwycięstwo na wyciągnięcie
ręki i wydawało się, że nikt nie odbierze im 3 punktów. Poczuli
się jednak zbyt pewnie, zapominając, że grają z Wolverhampton,
czyli klubem, który ciężko załamać. Punktualnie w 90 minucie
Henry podszedł do rzutu rożnego i kolejny raz w ostatnim czasie
idealnie dośrodkował na bliższy słupek. Tam kryjącego go obrońcę
zgubił Djibril Sidibe i nie dał szans bramkarzowi Huddersfield.
2-2. Kolejny remis w ostatnim czasie. Tym razem jest to jednak ciężko
wywalczony punkt, który należy uszanować. Moje nastawienie do tego
remisu nie zmieniło się nawet w chwili, gdy dowiedziałem się, że
komplet punktów zdobyły i Norwich, i Boro. Spadamy na 3 miejsce,
ale jestem dobrej myśli - odrobimy tę nikłą stratę do końca
sezonu.
30
kolejek ligowych sezonu 2014/15 przeszło już do historii. Pora więc
na drugą, przedostatnią tegoroczną analizę statystyk. A te są
nieco mniej korzystne dla Wolverhampton. Ostatnie kolejki dostarczyły
nam przede wszystkim rozczarowań, więc próżno szukać nas w
statystykach opisujących formę. Wyjątkiem potwierdzającym regułę
jest klasyfikacja dyspozycji wyjazdowej, gdzie ustępujemy tylko
Boro. Poza tym nazwę Wolves można znaleźć jeszcze w rankingu
bramek strzelonych (2 miejsce, ale strata do Bournemouth jest bardzo
znaczna) oraz straconych (pozycja 5).
Pod
względem statystyk indywidualnych osiągnięcia Wilków także
trochę pobladły, jednak nadal istnieją takie kategorie, gdzie moi
podopieczni są w czołówce. Ciągle najlepszym zawodnikiem ligi
jest nasz kapitan Richard Stearman, a w Top 5 zmieścił się jeszcze
inny ze stoperów - Danny Batth. Ten drugi jest obecny także w kilku
innych klasyfikacjach. Jest wiceliderem pod względem żółtych
kartek, a także zajmuje 4 miejsce w statystyce zawodnika meczu. W
obu tych rankingach Batth prowadził przy podsumowaniu po 15
kolejkach, więc można powiedzieć, że trochę obniżył loty w
środkowej części sezonu. Anglik wypadł także z Top 5 w dwóch
innych klasyfikacjach - straconych bramek i kluczowych wślizgów. W
tej ostatniej statystyce na pozycję wicelidera przesunął się
Stearman. Ciągle w trzech rankingach widnieje nazwisko Kevina
Doyle'a, jednak jego również kryzys nie oszczędził. Irlandczyk po
15 kolejkach prowadził w tabeli strzelców, średniej liczby minut
na bramkę oraz celności strzałów. Teraz jest liderem tylko w tej
ostatniej dziedzinie. Pod względem bramek spadł na pozycję
czwartą, a w średniej liczbie minut na gola na drugą. W
klasyfikacji asyst na trzecim miejscu zadebiutował Bakary Sako,
który wypadł z kolei z rankingu dystansu pokonanego przez 90 minut.
Ostatnim, ale jakże ważnym wyróżnieniem jest nagroda dla Benika
Afobe. Młody Anglik wskoczył na pozycję lidera w kluczowych
podaniach, mimo kilku tygodni przerwy, i zaczyna dystansować
konkurencję.
I
na koniec wewnątrzzespołowe podsumowanie. Pod względem występów
dominują napastnicy oraz Rowe i Stearman. Wszyscy moi snajperzy
przekroczyli już barierę 10 bramek, więc ich wkład w grę zespołu
jest nie do przecenienia. Świetny wynik bramkowy osiągnął też
Sako (7 goli), zaś reszta drużyny nie przekracza granicy 3 trafień.
Malijczyk dominuje pod względem asyst - ma ich 8 i wyprzedza
Golbourne'a i Henry'ego, którzy mają 5 decydujących dograń.
Statuetka zawodnika meczu to wyraźna domena stoperów i snajperów.
Sako jest z kolei najgorszy (wspólnie z Batthem) jeśli idzie o
celność podań. W tej dziedzinie dominują środkowi pomocnicy, co
nie jest żadnym zaskoczeniem. Średnie oceny poszły troszkę w
górę. Najgorszy wynik z zawodników, którzy rozegrali minimum 5
spotkań ma Lee Evans - 6.70. Większość średnich oscyluje wokół
7.0 i często tę granicę przekracza, z czego jestem bardzo
zadowolony.
Na
tych statystykach kończymy dzisiejszy wpis. A jutro czeka nas jeden
z najważniejszych meczów sezonu - wyjazd do Norwich. Zapraszam i
zachęcam do komentowania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz