wtorek, 12 maja 2015

W Oczekiwaniu Na Hit

Coraz bliżej 30 kolejka. Sezon wchodzi więc w decydującą fazę. Nie ma teraz miejsca na kryzys. W pełni skupieni i zmotywowani, by zagrać dobry mecz dla publiczności przygotowywaliśmy się do kolejnego w ostatnich tygodniach domowego meczu.

Sky Bet Championship

XXIX kolejka

Wolverhampton - Reading



Tym razem naszym przeciwnikiem było Reading. Jest to drużyna plasująca się pod koniec drugiej dziesiątki, grająca jednak na tyle dobrze, by nie drżeć o pozostanie w lidze. Liczyłem jednak na zwycięstwo, gdyż chciałem dotrzymać kroku Boro, które osiągnęło bardzo wysoką formę. Początek meczu należał jednak do Reading. Po jednej z dynamicznych akcji Hala Robsona-Kanu do faulu uciekł się Vallejo. Goście dostali rzut wolny 25 metrów od bramki, a kibice Wolves, wiedząc jak świetnie stałe fragmenty bije Jordan Obita, wstrzymali oddech. Anglik wziął rozbieg i pięknie uderzył piłkę poza zasięgiem rąk Kuszczaka. Futbolówka odbiła się jednak od poprzeczki i wróciła do gry. Tam nie popisali się moi defensorzy, gdyż pierwszy do piłki dopadł Pavel Pogrebnyak, który bez trudu wyprowadził Reading na prowadzenie. 0-1. Kibice Wolverhampton zrozumieli, że bez ich wsparcia odrobienie strat będzie trudne i natychmiast rozpoczęli głośne dopingowanie ulubieńców. Na efekt nie trzeba było długo czekać. W 12 minucie piękną akcję prawą stroną przeprowadził James Henry, który jest ostatnio w świetnej formie. Anglik urwał się swojemu obrońcy i dostarczył piłkę w pole karne, gdzie świetnie odnalazł się Afobe. Nasz snajper dopełnił formalności. 1-1. Dwie szybkie bramki uspokoiły grę i przeniosły ją do środka pola. Jeśli któraś ze stron próbowała akcji ofensywnych to było to Wolverhampton. Kilka niezłych szans mieliśmy, ale strzały Evansa, Ameobiego i Doyle'a minęły cel. W odpowiedzi kolejne bardzo groźne uderzenie z 30 metrów oddał Obita. Piłka otarła się o słupek, ale też nie wpadła do bramki. W drugiej połowie wrzuciliśmy najwyższy bieg i ruszyliśmy do szturmu. Po godzinie gry na bardzo dobrą pozycję wyprowadzony został Doyle. Irlandczyk pognał za piłką, jednak bramkarz gości zdecydowanie rzucił mu się pod nogi, wygarniając piłkę, ale przy okazji faulując naszego snajpera. Dla trybun był to ewidentny karny, jednak sędzia inaczej zinterpretował tę sytuację. Arbiter na swoim koncie zapisał także kilka innych, dziwnych decyzji, jednak niefortunnym trafem, wszystkie były na korzyść Reading. Nie mam zamiaru zrzucać na niego całości win za stracone punkty, ale niewątpliwie swój udział w tym miał. Remis jest delikatnym rozczarowaniem, gdyż z przebiegu gry zasłużyliśmy na więcej. Futbol jednak bywa czasami niesprawiedliwy. Znów tracimy fotel lidera, tym razem na rzecz Boro, które nie dało szans Charltonowi. Mamy teraz tyle samo punktów, co Norwich, które tylko zremisowało z Blackpool.

Sytuacja robi się niekomfortowa. Każde niepowodzenie prawdopodobnie zepchnie nas poza dwójkę, gwarantującą bezpośredni awans. Z udziałem tej, niemiłej presji wyruszyliśmy na podbój Huddersfield. 

Sky Bet Championship

XXX kolejka

Huddersfield - Wolverhampton


Zespół ten jest rewelacją ostatnich tygodni. Seria udanych występów pozwoliła Huddersfield awansować na miejsce pod koniec pierwszej dziesiątki. Drużyna ta jest w świetnej formie, więc pojedynek z nimi to, przynajmniej na papierze, największe wyzwanie ostatnich tygodni. Gospodarze od początku usiłowali narzucić swój styl gry i wychodziło im to dobrze. Zbyt dobrze... Świetną robotę wykonywał obecny lider klasyfikacji strzelców Nahki Wells, który genialnie absorbował uwagę naszych defensorów, wywalczając przez to mnóstwo wolnej przestrzeni dla partnerów z linii ataku. Po jednym z jego zbiegnięć do końcowej linii boiska w środku zrobiło się miejsce dla Radosława Majewskiego. Polak przyjęciem zgubił Stearmana i pewnie pokonał naszego biało-czerwonego golkipera. 1-0. Ten sezon w FMie jest bardzo udany dla Majewskiego, który oprócz 2 goli ma na koncie także 6 asyst. Wiemy, że w rzeczywistości wyglądało to inaczej i Polak najczęściej nie znajdował uznania w oczach trenera Huddersfield. Wróćmy jednak do meczu. Gospodarze po objęciu prowadzenia nie zamierzali oddać inicjatywy, tylko w dalszym ciągu byli stroną dominującą. Kilka razy uderzeń z dalszej odległości próbował Wells, jednak ewidentnie nie był to jego strzelecki dzień. Po pół godzinie napór Huddersfield wreszcie zaczął słabnąć. Widząc to, natychmiast zachęciłem moich podopiecznych, by w pełni wykorzystali moment, kiedy Huddersfield łapie drugi oddech. Posłuchali. Seria ofensywnych wypadów Wilków została zwieńczona w 40 minucie, kiedy to dośrodkowanie Golbourne'a wykorzystał kontrującym strzałem głową Kevin Doyle. Wynik do przerwy nie uległ już zmianom. Po zmianie stron to my wyglądaliśmy na zespół, któremu bardziej zależy na zwycięstwie. Liczne starania nie przyniosły jednak oczekiwanego rezultatu, za to spowodowały kontrę Huddersfield w 81 minucie. Jay Hogg dobrze podprowadził piłkę w okolice naszego pola karnego, po czym wypatrzył wychodzącego na pozycję Jamesa Vaughana. Snajper Huddersfield nie miał problemów z wykorzystaniem sytuacji sam na sam z Kuszczakiem. 2-1. Gospodarze mieli zwycięstwo na wyciągnięcie ręki i wydawało się, że nikt nie odbierze im 3 punktów. Poczuli się jednak zbyt pewnie, zapominając, że grają z Wolverhampton, czyli klubem, który ciężko załamać. Punktualnie w 90 minucie Henry podszedł do rzutu rożnego i kolejny raz w ostatnim czasie idealnie dośrodkował na bliższy słupek. Tam kryjącego go obrońcę zgubił Djibril Sidibe i nie dał szans bramkarzowi Huddersfield. 2-2. Kolejny remis w ostatnim czasie. Tym razem jest to jednak ciężko wywalczony punkt, który należy uszanować. Moje nastawienie do tego remisu nie zmieniło się nawet w chwili, gdy dowiedziałem się, że komplet punktów zdobyły i Norwich, i Boro. Spadamy na 3 miejsce, ale jestem dobrej myśli - odrobimy tę nikłą stratę do końca sezonu.

30 kolejek ligowych sezonu 2014/15 przeszło już do historii. Pora więc na drugą, przedostatnią tegoroczną analizę statystyk. A te są nieco mniej korzystne dla Wolverhampton. Ostatnie kolejki dostarczyły nam przede wszystkim rozczarowań, więc próżno szukać nas w statystykach opisujących formę. Wyjątkiem potwierdzającym regułę jest klasyfikacja dyspozycji wyjazdowej, gdzie ustępujemy tylko Boro. Poza tym nazwę Wolves można znaleźć jeszcze w rankingu bramek strzelonych (2 miejsce, ale strata do Bournemouth jest bardzo znaczna) oraz straconych (pozycja 5).

Pod względem statystyk indywidualnych osiągnięcia Wilków także trochę pobladły, jednak nadal istnieją takie kategorie, gdzie moi podopieczni są w czołówce. Ciągle najlepszym zawodnikiem ligi jest nasz kapitan Richard Stearman, a w Top 5 zmieścił się jeszcze inny ze stoperów - Danny Batth. Ten drugi jest obecny także w kilku innych klasyfikacjach. Jest wiceliderem pod względem żółtych kartek, a także zajmuje 4 miejsce w statystyce zawodnika meczu. W obu tych rankingach Batth prowadził przy podsumowaniu po 15 kolejkach, więc można powiedzieć, że trochę obniżył loty w środkowej części sezonu. Anglik wypadł także z Top 5 w dwóch innych klasyfikacjach - straconych bramek i kluczowych wślizgów. W tej ostatniej statystyce na pozycję wicelidera przesunął się Stearman. Ciągle w trzech rankingach widnieje nazwisko Kevina Doyle'a, jednak jego również kryzys nie oszczędził. Irlandczyk po 15 kolejkach prowadził w tabeli strzelców, średniej liczby minut na bramkę oraz celności strzałów. Teraz jest liderem tylko w tej ostatniej dziedzinie. Pod względem bramek spadł na pozycję czwartą, a w średniej liczbie minut na gola na drugą. W klasyfikacji asyst na trzecim miejscu zadebiutował Bakary Sako, który wypadł z kolei z rankingu dystansu pokonanego przez 90 minut. Ostatnim, ale jakże ważnym wyróżnieniem jest nagroda dla Benika Afobe. Młody Anglik wskoczył na pozycję lidera w kluczowych podaniach, mimo kilku tygodni przerwy, i zaczyna dystansować konkurencję.


I na koniec wewnątrzzespołowe podsumowanie. Pod względem występów dominują napastnicy oraz Rowe i Stearman. Wszyscy moi snajperzy przekroczyli już barierę 10 bramek, więc ich wkład w grę zespołu jest nie do przecenienia. Świetny wynik bramkowy osiągnął też Sako (7 goli), zaś reszta drużyny nie przekracza granicy 3 trafień. Malijczyk dominuje pod względem asyst - ma ich 8 i wyprzedza Golbourne'a i Henry'ego, którzy mają 5 decydujących dograń. Statuetka zawodnika meczu to wyraźna domena stoperów i snajperów. Sako jest z kolei najgorszy (wspólnie z Batthem) jeśli idzie o celność podań. W tej dziedzinie dominują środkowi pomocnicy, co nie jest żadnym zaskoczeniem. Średnie oceny poszły troszkę w górę. Najgorszy wynik z zawodników, którzy rozegrali minimum 5 spotkań ma Lee Evans - 6.70. Większość średnich oscyluje wokół 7.0 i często tę granicę przekracza, z czego jestem bardzo zadowolony.


Na tych statystykach kończymy dzisiejszy wpis. A jutro czeka nas jeden z najważniejszych meczów sezonu - wyjazd do Norwich. Zapraszam i zachęcam do komentowania.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz