niedziela, 3 maja 2015

Przyjemny Ból Głowy

Mecz z Huddersfield zakończył kolejny pięciokolejkowy etap sezonu 2014/15. A był to rozdział wspaniały, nazwałbym go nawet bajkowym. 5 meczy i 5 zwycięstw. Lepszych statystyk nie byłby w stanie wykręcić żaden klub na świecie. W parze z efektywnością poszła widowiskowość stylu. Oba te czynniki podziałały na kibiców Wolves jak magnes, powodując niemal całkowite zapełnienie trybun w każdym meczu. Jak zawsze na początku sezonu sytuacja w tabeli zmienia się bardzo dynamicznie. Najdobitniej pokazuje to nasz awans - 15 pkt w pięciu meczach przesunęło Wolves z pozycji 23 na 5. Tabela była także świadkiem innych interesujących migracji - w przeciągu 5 kolejek Blackurn obsunęło się o 8 pozycji, a Cardiff o 7. Przeciwny kurs obrały Birmingham (awans o 6 oczek) i Sheffield Wednesday (o 5). 





Powyżej oczekiwań grają na razie Bolton i Blackpool (no i Wolves oczywiście), a zdecydowanie poniżej Blackburn, Cardiff i Wigan. Niegodna pozazdroszczenia jest sytuacja Charltonu, który przegrał 6 meczy z rzędu i utracił już bezpośredni kontakt z bezpieczną strefą. Przykład Wolverhampton pokazał jednak, że ogon tabeli można bardzo szybko opuścić.

Zostawiwszy problemy z początku sezonu mamy zupełnie nowe zmartwienia - jak zaspokoić rozbudzone nadzieje fanów? Kibice chcą oglądać kolejne triumfy Wilków, jednak czy zespół jest na nie gotowy? Wydaje mi się, że tak, ale futbol jest przecież nieprzewidywalny.
Pierwsze odpowiedzi miały przyjść w starciu z Wigan.

 Sky Bet Championship

XI kolejka

Wolverhampton - Wigan

 

Starcia pomiędzy Wolverhampton, a Wigan pamiętam sprzed kilku lat z BPL. Oba zespoły ostatnie sezony miały bardzo słabe i teraz muszą plątać się po niższych ligach. Wigan nawet od przyszłego sezonu będzie występować na trzecim poziomie rozgrywek. Football Manager dobrze w tym przypadku oddaje rzeczywistą moc zespołu, gdyż The Latics kręcą się w okolicach miejsc spadkowych. Teoretycznie dla zespołu w takiej formie jak Wolves pokonanie Wigan nie powinno stanowić problemu. Jak dobrze czasem napisać, że teoria poszła w parze z praktyką. Mecz z Wigan był bowiem łatwy i przyjemny. Niemal natychmiast po pierwszym gwizdku objęliśmy prowadzenie. Dośrodkowanie Golbourna, zgranie głową van la Parry i Kevin Doyle uderza półwolejem z siódmego metra. Skuteczność była zawsze mocną stroną Irlandczyka, więc piłka posłusznie zmieściła się przy słupku. 1-0. Nie minęło wiele czasu, a zrobiło się 2-0. Tym razem dośrodkowanie przyszło z prawego skrzydła. Van la Parra idealnie wrzucił do Doyle'a, a Irlandczyk tym razem głową pokonał bramkarza Wigan. Szybko zdobyte dwubramkowe prowadzenie pozwoliło Wilkom złapać oddech. Reszta pierwszej połowy upłynęła pod znakiem naszej dalszej dominacji, ale nie narzucaliśmy jakiegoś morderczego tempa. Druga część spotkania zaczęła się od mocnego uderzenia. McDonald wyprowadził Afobe na sytuację sam na sam, a Anglik pewnym kontrującym strzałem nie dał szans bramkarzowi Wigan. 0-3. Druga połowa nie przebiegała według scenariusza Hitchcocka, gdyż po początkowym trzęsieniu ziemi napięcie spadło. Obie strony były pewne, że nic nadzwyczajnego się już nie zdarzy, więc odpuściły, chcąc zachować siły na dalsze mecze. Nawet czerwona kartka dla Caldwella nie skłoniła Wilków do ataku. Do końcowego gwizdka nie działo się już nic wartego uwagi. Tym samym szóste zwycięstwo z rzędu i fotel lidera w zasięgu ręki stały się faktem.



Sky Bet Championship

XII kolejka

Millwall - Wolverhampton


Zaopatrzeni w raki do wspinaczki na Everest udaliśmy się do Londynu. Millwall to sąsiad w tabeli naszego poprzedniego rywala - Wigan. Miałem więc cichą nadzieję, że będzie to równie łatwy i przyjemny mecz, jak starcie z The Latics. Nic jednak dwa razy się nie zdarza. Planowałem od pierwszej akcji rozpocząć szturm bramki Millwall, jednak moje zamiary zostały zaprzepaszczone. Lwy wcale nie zamierzały położyć się na murawie i oddać 3 punkty za darmo. Przeciwnie od pierwszego gwizdka to oni ruszyli do ataku i to z taką pasją, jakiej dawno nie widziałem. Wiedziałem, że to tylko ludzie, nie tytany, mające ponadprzeciętne siły, więc jeśli przetrwamy pierwszy napór, to spokojnie udowodnimy swoją wyższość w końcówce spotkania. Niestety Lwy w pierwszej połowie zdecydowanie zdominowały Wilki. Już w 7 minucie Bothroyd przepchnął Vallejo, wywalczył sobie sytuację sam na sam i pewnie ją wykończył. 1-0. W 21 minucie ten sam zawodnik podwyższył prowadzenie, wykorzystując aptekarskie dogranie z rzutu rożnego. 2-0. Była to swoista zemsta Bothroyda na klubie, w którym występował w przeszłości. Reszta pierwszej połowy nadal upłynęła pod dyktando Millwall, jednak Bothroyd nie skompletował hat-tricka, w idealnej sytuacji uderzając w słupek. W szatni starałem się spokojnie wytłumaczyć Wilkom, żeby wrócili do gry z poprzednich meczy i przejęli inicjatywę, gdyż piłkarze Millwall będą gasnąć w oczach. Poskutkowało. Od pierwszych minut moi podopieczni rzucili się na Millwall, niczym głodny wilk na ofiarę. Szybko udało się zranić rywala. Dośrodkowanie Jacobsa w 51 minucie pięknym szczupakiem wykończył Dicko. 2-1. Z minuty na minutę przewaga Wolverhampton rosła, a sytuacja pod bramką Lwów robiła się coraz gorętsza. W końcu udało się doprowadzić do remisu. Afobe oddał zaskakujący, niesygnalizowany strzał z 20 metrów, a bramkarz Millwall nie zdołał nawet drgnąć. 2-2. Mimo usilnych prób nie udało się nam zdobyć decydującej bramki, ale nie mam zamiaru narzekać, gdyż równie dobrze mogliśmy przegrywać 0-3 do przerwy. Doceniam ten punkt, mimo że zakończył on serię 6 kolejnych zwycięstw Wilków.




Nadal trwa jednak seria meczów bez porażki, która wynosi już 9 pojedynków. Osiągnięcie okrągłej dziesiątki będzie nie lada wyzwaniem. Rywalem Wolverhampton będzie bowiem inna silna drużyna z czołówki - Middlesbrough.

 Sky Bet Championship

XIII kolejka

Wolverhampton - Middlesbrough


Dla kogo ta 13 kolejka okaże się szczęśliwa, a dla kogo pechowa? Bukmacherzy uznali nas za faworytów, zwracając uwagę na wspaniałą formę Wolves i na to, że gramy na Molineux. Zdawałem sobie sprawę, że będzie to bardzo wymagający pojedynek, trudnością porównywalny tylko do meczów z początku sezonu - Fulham i Norwich. Oba te spotkania przegraliśmy. Od tego czasu nasza forma poszła w górę, więc zamierzaliśmy z Boro walczyć o pełną pulę. Już w 9 minucie Bakary Sako posłał wysokie dośrodkowanie w pole karne, a lot piłki źle obliczył Tomas Kalas, którego futbolówka przelobowała. Za plecami Czecha już czaił się Doyle, który potężnym wolejem omal nie przerwał siatki. 1-0. Dalsza część pierwszej połowy toczyła się w środku pola, kontrolowanym przez Rowe'a i Edwardsa. Druga część spotkania dla Wolves rozpoczęła się równie dobrze. Znów piłkę dostał Sako, ale tym razem nie szukał wrzutki, tylko złamał akcję do środka i na pełnej prędkości wpadł w pole karne. Tam próbował go zatrzymać Daniel Ayala, ale uczynił to w nieprzepisowy sposób i sędzia bez wahania wskazał na wapno. Do piłki pewnym krokiem podszedł Doyle, który nie zwykł marnować karnych. 2-0. Pewne prowadzenie, wbrew pozorom skomplikowało sytuację. Niepotrzebnie się cofnęliśmy i rozluźniliśmy, zostawiając Boro pole do popisu. Na efekty trzeba było czekać 20 minut, ale były one piorunujące. W 67 minucie Lwy nienękane przez naszych obrońców rozegrały koronkową akcję, którą ładnym plasowanym strzałem wykończył Lee Tomlin. 2-1. Boro natychmiast próbowało pójść za ciosem. Rozochocił się Tomlin, który tym razem uderzył siłowo z 26 metrów. Ikeme zdołał sparować to uderzenie na słupek, jednak piłka wróciła w pole. Pierwszy dopadł do niej Adam Reach, który nie mógł chybić w tej sytuacji. W 60 sekund z 2-0 zrobiło się 2-2. Mecz zaczął się od nowa. Wilki opamiętały się i znów przejęły inicjatywę. Gra zrobiła się rwana i otwarta. Niezłe sytuacje były po obu stronach, jednak przy końcu szczęście uśmiechnęło się do Wilków. Wyrzucające dośrodkowanie Rowe'a z rzutu rożnego do centrum pola karnego dostarczył Stearman, a tam świetnie odnalazł się Dicko, który sprawił, że 3 punkty zostają w Wolverhampton. Wspaniała wiktoria, która pokazała wszystkim, że jesteśmy w stanie pokonywać nawet silniejsze zespoły i możemy się liczyć w walce o awans.


Sytuacja w lidze wygląda coraz lepiej, a sezon już prawie w 1/3 jest przeszłością. Jak na tym etapie poradzi sobie drużyna Wolverhampton? Zobaczymy jutro, zapraszam i zachęcam do komentowania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz