Mecz
z Huddersfield zakończył kolejny pięciokolejkowy etap sezonu
2014/15. A był to rozdział wspaniały, nazwałbym go nawet
bajkowym. 5 meczy i 5 zwycięstw. Lepszych statystyk nie byłby w
stanie wykręcić żaden klub na świecie. W parze z efektywnością
poszła widowiskowość stylu. Oba te czynniki podziałały na
kibiców Wolves jak magnes, powodując niemal całkowite zapełnienie
trybun w każdym meczu. Jak zawsze na początku sezonu sytuacja w
tabeli zmienia się bardzo dynamicznie. Najdobitniej pokazuje to nasz
awans - 15 pkt w pięciu meczach przesunęło Wolves z pozycji 23 na
5. Tabela była także świadkiem innych interesujących migracji - w
przeciągu 5 kolejek Blackurn obsunęło się o 8 pozycji, a Cardiff
o 7. Przeciwny kurs obrały Birmingham (awans o 6 oczek) i Sheffield
Wednesday (o 5).
Powyżej oczekiwań grają na razie Bolton i
Blackpool (no i Wolves oczywiście), a zdecydowanie poniżej
Blackburn, Cardiff i Wigan. Niegodna pozazdroszczenia jest sytuacja
Charltonu, który przegrał 6 meczy z rzędu i utracił już
bezpośredni kontakt z bezpieczną strefą. Przykład Wolverhampton
pokazał jednak, że ogon tabeli można bardzo szybko opuścić.
Zostawiwszy
problemy z początku sezonu mamy zupełnie nowe zmartwienia - jak
zaspokoić rozbudzone nadzieje fanów? Kibice chcą oglądać kolejne
triumfy Wilków, jednak czy zespół jest na nie gotowy? Wydaje mi
się, że tak, ale futbol jest przecież nieprzewidywalny.
Pierwsze
odpowiedzi miały przyjść w starciu z Wigan.
Sky Bet Championship
XI kolejka
Wolverhampton - Wigan
Starcia
pomiędzy Wolverhampton, a Wigan pamiętam sprzed kilku lat z BPL.
Oba zespoły ostatnie sezony miały bardzo słabe i teraz muszą
plątać się po niższych ligach. Wigan nawet od przyszłego sezonu
będzie występować na trzecim poziomie rozgrywek. Football Manager
dobrze w tym przypadku oddaje rzeczywistą moc zespołu, gdyż The
Latics kręcą się w okolicach miejsc spadkowych. Teoretycznie dla
zespołu w takiej formie jak Wolves pokonanie Wigan nie powinno
stanowić problemu. Jak dobrze czasem napisać, że teoria poszła w
parze z praktyką. Mecz z Wigan był bowiem łatwy i przyjemny.
Niemal natychmiast po pierwszym gwizdku objęliśmy prowadzenie.
Dośrodkowanie Golbourna, zgranie głową van la Parry i Kevin Doyle
uderza półwolejem z siódmego metra. Skuteczność była zawsze
mocną stroną Irlandczyka, więc piłka posłusznie zmieściła się
przy słupku. 1-0. Nie minęło wiele czasu, a zrobiło się 2-0. Tym
razem dośrodkowanie przyszło z prawego skrzydła. Van la Parra
idealnie wrzucił do Doyle'a, a Irlandczyk tym razem głową pokonał
bramkarza Wigan. Szybko zdobyte dwubramkowe prowadzenie pozwoliło
Wilkom złapać oddech. Reszta pierwszej połowy upłynęła pod
znakiem naszej dalszej dominacji, ale nie narzucaliśmy jakiegoś
morderczego tempa. Druga część spotkania zaczęła się od mocnego
uderzenia. McDonald wyprowadził Afobe na sytuację sam na sam, a
Anglik pewnym kontrującym strzałem nie dał szans bramkarzowi
Wigan. 0-3. Druga połowa nie przebiegała według scenariusza
Hitchcocka, gdyż po początkowym trzęsieniu ziemi napięcie spadło.
Obie strony były pewne, że nic nadzwyczajnego się już nie zdarzy,
więc odpuściły, chcąc zachować siły na dalsze mecze. Nawet
czerwona kartka dla Caldwella nie skłoniła Wilków do ataku. Do
końcowego gwizdka nie działo się już nic wartego uwagi. Tym samym
szóste zwycięstwo z rzędu i fotel lidera w zasięgu ręki stały
się faktem.
Sky Bet Championship
XII kolejka
Millwall - Wolverhampton
Zaopatrzeni
w raki do wspinaczki na Everest udaliśmy się do Londynu. Millwall
to sąsiad w tabeli naszego poprzedniego rywala - Wigan. Miałem więc
cichą nadzieję, że będzie to równie łatwy i przyjemny mecz, jak
starcie z The Latics. Nic jednak dwa razy się nie zdarza. Planowałem
od pierwszej akcji rozpocząć szturm bramki Millwall, jednak moje
zamiary zostały zaprzepaszczone. Lwy wcale nie zamierzały położyć
się na murawie i oddać 3 punkty za darmo. Przeciwnie od pierwszego
gwizdka to oni ruszyli do ataku i to z taką pasją, jakiej dawno nie
widziałem. Wiedziałem, że to tylko ludzie, nie tytany, mające
ponadprzeciętne siły, więc jeśli przetrwamy pierwszy napór, to
spokojnie udowodnimy swoją wyższość w końcówce spotkania.
Niestety Lwy w pierwszej połowie zdecydowanie zdominowały Wilki.
Już w 7 minucie Bothroyd przepchnął Vallejo, wywalczył sobie
sytuację sam na sam i pewnie ją wykończył. 1-0. W 21 minucie ten
sam zawodnik podwyższył prowadzenie, wykorzystując aptekarskie
dogranie z rzutu rożnego. 2-0. Była to swoista zemsta Bothroyda na
klubie, w którym występował w przeszłości. Reszta pierwszej
połowy nadal upłynęła pod dyktando Millwall, jednak Bothroyd nie
skompletował hat-tricka, w idealnej sytuacji uderzając w słupek. W
szatni starałem się spokojnie wytłumaczyć Wilkom, żeby wrócili
do gry z poprzednich meczy i przejęli inicjatywę, gdyż piłkarze
Millwall będą gasnąć w oczach. Poskutkowało. Od pierwszych minut
moi podopieczni rzucili się na Millwall, niczym głodny wilk na
ofiarę. Szybko udało się zranić rywala. Dośrodkowanie Jacobsa w
51 minucie pięknym szczupakiem wykończył Dicko. 2-1. Z minuty na
minutę przewaga Wolverhampton rosła, a sytuacja pod bramką Lwów
robiła się coraz gorętsza. W końcu udało się doprowadzić do
remisu. Afobe oddał zaskakujący, niesygnalizowany strzał z 20
metrów, a bramkarz Millwall nie zdołał nawet drgnąć. 2-2. Mimo
usilnych prób nie udało się nam zdobyć decydującej bramki, ale
nie mam zamiaru narzekać, gdyż równie dobrze mogliśmy przegrywać
0-3 do przerwy. Doceniam ten punkt, mimo że zakończył on serię 6
kolejnych zwycięstw Wilków.
Nadal trwa jednak seria meczów bez porażki, która wynosi już 9 pojedynków. Osiągnięcie okrągłej dziesiątki będzie nie lada wyzwaniem. Rywalem Wolverhampton będzie bowiem inna silna drużyna z czołówki - Middlesbrough.
Sky Bet Championship
XIII kolejka
Wolverhampton - Middlesbrough
Dla
kogo ta 13 kolejka okaże się szczęśliwa, a dla kogo pechowa?
Bukmacherzy uznali nas za faworytów, zwracając uwagę na wspaniałą
formę Wolves i na to, że gramy na Molineux. Zdawałem sobie sprawę,
że będzie to bardzo wymagający pojedynek, trudnością
porównywalny tylko do meczów z początku sezonu - Fulham i Norwich.
Oba te spotkania przegraliśmy. Od tego czasu nasza forma poszła w
górę, więc zamierzaliśmy z Boro walczyć o pełną pulę. Już w
9 minucie Bakary Sako posłał wysokie dośrodkowanie w pole karne, a
lot piłki źle obliczył Tomas Kalas, którego futbolówka
przelobowała. Za plecami Czecha już czaił się Doyle, który
potężnym wolejem omal nie przerwał siatki. 1-0. Dalsza część
pierwszej połowy toczyła się w środku pola, kontrolowanym przez
Rowe'a i Edwardsa. Druga część spotkania dla Wolves rozpoczęła
się równie dobrze. Znów piłkę dostał Sako, ale tym razem nie
szukał wrzutki, tylko złamał akcję do środka i na pełnej
prędkości wpadł w pole karne. Tam próbował go zatrzymać Daniel
Ayala, ale uczynił to w nieprzepisowy sposób i sędzia bez wahania
wskazał na wapno. Do piłki pewnym krokiem podszedł Doyle, który
nie zwykł marnować karnych. 2-0. Pewne prowadzenie, wbrew pozorom
skomplikowało sytuację. Niepotrzebnie się cofnęliśmy i
rozluźniliśmy, zostawiając Boro pole do popisu. Na efekty trzeba
było czekać 20 minut, ale były one piorunujące. W 67 minucie Lwy
nienękane przez naszych obrońców rozegrały koronkową akcję,
którą ładnym plasowanym strzałem wykończył Lee Tomlin. 2-1.
Boro natychmiast próbowało pójść za ciosem. Rozochocił się
Tomlin, który tym razem uderzył siłowo z 26 metrów. Ikeme zdołał
sparować to uderzenie na słupek, jednak piłka wróciła w pole.
Pierwszy dopadł do niej Adam Reach, który nie mógł chybić w tej
sytuacji. W 60 sekund z 2-0 zrobiło się 2-2. Mecz zaczął się od
nowa. Wilki opamiętały się i znów przejęły inicjatywę. Gra
zrobiła się rwana i otwarta. Niezłe sytuacje były po obu
stronach, jednak przy końcu szczęście uśmiechnęło się do
Wilków. Wyrzucające dośrodkowanie Rowe'a z rzutu rożnego do
centrum pola karnego dostarczył Stearman, a tam świetnie odnalazł
się Dicko, który sprawił, że 3 punkty zostają w Wolverhampton.
Wspaniała wiktoria, która pokazała wszystkim, że jesteśmy w
stanie pokonywać nawet silniejsze zespoły i możemy się liczyć w
walce o awans.
Sytuacja
w lidze wygląda coraz lepiej, a sezon już prawie w 1/3 jest
przeszłością. Jak na tym etapie poradzi sobie drużyna
Wolverhampton? Zobaczymy jutro, zapraszam i zachęcam do
komentowania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz