wtorek, 5 maja 2015

Miła Stagnacja

Jako że za nami już dostatecznie reprezentatywny fragment sezonu czas na sporą garść statystyk. Zacznijmy od tych ligowych, poświęconych drużynom. Skoro jesteśmy na fotelu lidera to nic dziwnego, że zdominowaliśmy te klasyfikacje. Prowadzimy w każdej statystyce opisującej formę, pod względem strzelonych goli przegrywamy tylko z Bournemouth, zaś w straconych górują nad Wilkami zespoły Norwich i Nottingham.

Przejdźmy do statystyk indywidualnych. W tej najważniejszej, czyli średniej ocenie mamy dwóch przedstawicieli w Top 5. To stoperzy - Richard Stearman i Danny Batth. Ten drugi pojawia się na czołowych miejscach także w wielu innych kategoriach. Otrzymał najwięcej statuetek zawodnika meczu oraz żółtych kartek, jest drugi pod względem kluczowych wślizgów (w tej samej kategorii piąty jest Stearman). Battha można też uznać za nasz talizman, gdyż z nim w składzie straciliśmy tylko 5 goli. To przyczyniło się także do tego, że aż 8 czystych kont zanotował do tej pory Carl Ikeme (trzecie miejsce). Pod względem bramek strzelonych świetnie spisują się Doyle i Dicko (1 i 4 miejsce). Ci sami zawodnicy okupują szczyt klasyfikacji, opisującej czas potrzebny na zdobycie jednego gola, a Irlandczyk dominuje ponadto w statystyce celności strzałów. W tym ostatnim rankingu znalazło się także miejsce (piąte) dla Afobe. Młody Anglik świetnie wypadł jednak gdzie indziej, a mianowicie w statystyce kluczowych podań, gdzie jest drugi. Na wyróżnienie zasłużył także Bakary Sako, który jest trzeci w kategorii dystansu pokonanego przez 90 minut.


Przed nami ostatnia część statystyczna - podsumowanie wewnątrz zespołowe. W oczy rzuca się, że praktycznie cała kadra, z uwagi na moje zamiłowanie do rotacji, jest w ciągłym użyciu. Komplet 15 spotkań mają na koncie tylko Ikeme, Afobe i Dicko. Jak na razie Wolverhampton to poukładana drużyna, gdzie wszyscy wiedzą, czego się od nich wymaga. Napastnicy mają na koncie 70% goli drużyny. Praktycznie wszyscy stoperzy i środkowi pomocnicy mają na koncie powyżej 9 odbiorów na mecz. Pod względem dokładności podań najlepsi są Evans i McDonald, z wynikami ponad 85 %, zaś bardzo blado wypada Sako z wynikiem ledwo ponad 60 %. Średnie oceny wyglądają zadowalająco. Tylko kilku piłkarzy uzyskało bardzo niskie i niepokojące rezultaty. Są to: Evans, Saville i Sakor. Myślę jednak, że można ich uznać za wyjątek potwierdzający regułę, która mówi, że wyniki właściwe Wilkom zaczynają się od 7.0.



Po analizie statystyk wewnątrzzespołowych zacząłem się zastanawiać dlaczego ani jednej szansy w lidze nie dostał ode mnie Tomasz Kuszczak. Nie znalazłem sensownej odpowiedzi, więc postanowiłem wystawić go w najbliższej kolejce. 

 Sky Bet Championship

XVI kolejka

Ipswich - Wolverhampton


Tak się fajnie złożyło, że akurat przypadło to na mecz z Ipswich, którego bramki strzeże inny, świetny polski golkiper (choć znacznie mniej rozpoznawalny w Polsce)  - Bartosz Białkowski. Zapowiadał się zatem polski mecz na Portman Road. Napastnicy Ipswich byli wyjątkowo uczynni i postarali się o dobre rozgrzanie Kuszczaka. Pierwsze 10 minut meczu to gra do jednej bramki, która wykreowała 3 świetne sytuacje dla Ipswich. Wszystkie jednak w wielkim stylu wybronił Kuszczak. Po upływie tych arcytrudnych 10 minut obraz gry zmienił się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Ipswich się cofnęło i zostawiło pole do popisu Wilkom. Za dużo pola... W 13 minucie dośrodkowanie Meski przelobowało wszystkich obrońców w polu karnym i dotarło do zamykającego akcję Bakarego Sako, który nie mógł przestrzelić. 0-1. Kibice Ipswich nie zdążyli przetrzeć oczu ze zdumienia, a było już 0-2. Z identycznej pozycji, co przed momentem Mesca tym razem wrzucał Golbourne. Anglik posłał piłkę na bliższy słupek, gdzie świetnie znalazł się Afobe, któremu pozostało tylko dostawienie nogi. Po 2 szybkich ciosach Ipswich wyglądało na zamroczone. Po pół godzinie gry Wilki uderzyły kolejny raz. Szybka akcja Wolverhampton została przeniesiona na prawe skrzydło, gdzie był Bakary Sako. Malijczyk świetnie wycofał piłkę na 16 metr do nabiegającego Rowe'a, a Tommy pewnie uderzył tuż przy słupku. 0-3. Ten gol posłał Ipswich na deski. Wydawało się, że walka skończy się przed czasem, ale The Tractor Boys złapali drugi oddech. Gdy wszyscy myśleli już o zejściu do szatni, Ipswich strzeliło gola. Niepewne zachowanie Stearmana wykorzystał Daryl Murphy(nomen omen król strzelców zakończonego w weekend realnego sezonu Championship), który pewnym, silnym strzałem nie dał szans Kuszczakowi. 1-3. Po przerwie Ipswich wyczuło krew. The Tractor Boys atakowali coraz groźniej, jednak my mieliśmy w bramce świetnie dysponowanego Kuszczaka. Tomek jednak w końcu musiał skapitulować. W 71 minucie znów świetnie zachował się Murphy, przepuszczając dośrodkowanie do lepiej ustawionego Kevina Bru, który z 7 metrów spokojnie wykończył akcję. 2-3. Bramka kontaktowa zapaliła czerwoną lampkę w głowach Wilków. Zmotywowani ruszyli do ataku i wykorzystali chaos, panujący po golu. Trudny strzał z 23 metrów oddał Sako. Piłka nieprzyjemnie skozłowała przed Białkowskim, który musiał wypluć ją przed siebie. Do dobitki zdążył Afobe, który ładnie podciął piłkę nad Polakiem. Myślałem, że ten gol na dobre wyjaśni kwestię zwycięstwa, jednak Ipswich nie miało zamiaru się poddać. Zaimponowali mi swoją walecznością. W końcówce The Tractor Boys przeszli do ataku totalnego, mając chyba ciągle nadzieję na remis. Efekt był jednak odwrotny. Saville przejął piłkę i zagrał od razu daleką piłkę do Afobe. Niezmordowany Anglik wywalczył sobie pozycję i skompletował hat-tricka pewnym strzałem w dalszy róg. 2-5. Bardzo udany mecz, jestem zadowolony ze świetnej skuteczności i z rewelacyjnej postawy Kuszczaka i Afobe. Zostajemy na szczycie co najmniej jeszcze tydzień.





Na operację "Obrona Fotela" udaliśmy się na Pride Park. 

 Sky Bet Championship

XVII kolejka

Derby County - Wolverhampton


Tamtejsze Derby od początku sezonu gra poniżej swoich możliwości, plasując się na granicy pierwszej i drugiej dziesiątki. Jest to jednak dobry zespół z wieloma klasowymi piłkarzami, więc należało oczekiwać ciężkiej przeprawy. I faktycznie od pierwszego gwizdka Barany przejęły inicjatywę. Swoją drogą za dużo ostatnimi czasy jest meczów, w których na początku ograniczymy się do rozpaczliwej defensywy, a dopiero po 15 minutach, jak gdyby nigdy nic, zaczynamy grać swoje. Muszę spróbować znaleźć rozwiązanie tego problemu w najbliższym czasie. Wracając do meczu z Derby: Barany nie wykorzystały początkowej dominacji, a po 20 minutach mecz się wyrównał. Impas przerwało Derby. Znakomite dośrodkowanie z rzutu rożnego, dzięki swemu doświadczeniu wykorzystał Darren Bent. 1-0. Barany nabrały pewności siebie i wróciły do dominacji. Wychodziło im to naprawdę dobrze i z każdą upływającą minutą coraz bardziej obawiałem się, że wspaniała seria dwunastu meczy bez porażki dobiegnie końca na Pride Park. Uratował nas jednak Nouha Dicko, który w swoim stylu przedryblował dwóch rywali i uderzył niemal z linii pola karnego. Trafił w samo okienko. 1-1. Do końca nie działo się nic ciekawego i mecz zakończył się podziałem punktów. Cieszę z tego jednego oczka, po pierwsze dlatego, że chyba na nie nie zasłużyliśmy, a po drugie - taki wynik pozwala nam zostać na szczycie, skąd roztacza się jakże przyjemny widok na drogę wspinaczki. 
 
Zapraszam na jutro szczególnie mocno, gdyż walka o fotel nabiera coraz większych rumieńców.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz