Jako
że za nami już dostatecznie reprezentatywny fragment sezonu czas na
sporą garść statystyk. Zacznijmy od tych ligowych, poświęconych
drużynom. Skoro jesteśmy na fotelu lidera to nic dziwnego, że
zdominowaliśmy te klasyfikacje. Prowadzimy w każdej statystyce
opisującej formę, pod względem strzelonych goli przegrywamy tylko
z Bournemouth, zaś w straconych górują nad Wilkami zespoły
Norwich i Nottingham.
Przejdźmy
do statystyk indywidualnych. W tej najważniejszej, czyli średniej
ocenie mamy dwóch przedstawicieli w Top 5. To stoperzy - Richard
Stearman i Danny Batth. Ten drugi pojawia się na czołowych
miejscach także w wielu innych kategoriach. Otrzymał najwięcej
statuetek zawodnika meczu oraz żółtych kartek, jest drugi pod
względem kluczowych wślizgów (w tej samej kategorii piąty jest
Stearman). Battha można też uznać za nasz talizman, gdyż z nim w
składzie straciliśmy tylko 5 goli. To przyczyniło się także do
tego, że aż 8 czystych kont zanotował do tej pory Carl Ikeme
(trzecie miejsce). Pod względem bramek strzelonych świetnie spisują
się Doyle i Dicko (1 i 4 miejsce). Ci sami zawodnicy okupują szczyt
klasyfikacji, opisującej czas potrzebny na zdobycie jednego gola, a
Irlandczyk dominuje ponadto w statystyce celności strzałów. W tym
ostatnim rankingu znalazło się także miejsce (piąte) dla Afobe.
Młody Anglik świetnie wypadł jednak gdzie indziej, a mianowicie w
statystyce kluczowych podań, gdzie jest drugi. Na wyróżnienie
zasłużył także Bakary Sako, który jest trzeci w kategorii
dystansu pokonanego przez 90 minut.
Przed
nami ostatnia część statystyczna - podsumowanie wewnątrz
zespołowe. W oczy rzuca się, że praktycznie cała kadra, z uwagi
na moje zamiłowanie do rotacji, jest w ciągłym użyciu. Komplet 15
spotkań mają na koncie tylko Ikeme, Afobe i Dicko. Jak na razie
Wolverhampton to poukładana drużyna, gdzie wszyscy wiedzą, czego
się od nich wymaga. Napastnicy mają na koncie 70% goli drużyny.
Praktycznie wszyscy stoperzy i środkowi pomocnicy mają na koncie
powyżej 9 odbiorów na mecz. Pod względem dokładności podań
najlepsi są Evans i McDonald, z wynikami ponad 85 %, zaś bardzo
blado wypada Sako z wynikiem ledwo ponad 60 %. Średnie oceny
wyglądają zadowalająco. Tylko kilku piłkarzy uzyskało bardzo
niskie i niepokojące rezultaty. Są to: Evans, Saville i Sakor.
Myślę jednak, że można ich uznać za wyjątek potwierdzający
regułę, która mówi, że wyniki właściwe Wilkom zaczynają się
od 7.0.
Po
analizie statystyk wewnątrzzespołowych zacząłem się zastanawiać
dlaczego ani jednej szansy w lidze nie dostał ode mnie Tomasz
Kuszczak. Nie znalazłem sensownej odpowiedzi, więc postanowiłem
wystawić go w najbliższej kolejce.
Sky Bet Championship
XVI kolejka
Ipswich - Wolverhampton
Tak się fajnie złożyło, że
akurat przypadło to na mecz z Ipswich, którego bramki strzeże
inny, świetny polski golkiper (choć znacznie mniej rozpoznawalny w
Polsce) - Bartosz Białkowski. Zapowiadał się zatem polski mecz na
Portman Road. Napastnicy Ipswich byli wyjątkowo uczynni i postarali
się o dobre rozgrzanie Kuszczaka. Pierwsze 10 minut meczu to gra do
jednej bramki, która wykreowała 3 świetne sytuacje dla Ipswich.
Wszystkie jednak w wielkim stylu wybronił Kuszczak. Po upływie tych
arcytrudnych 10 minut obraz gry zmienił się jak za dotknięciem
czarodziejskiej różdżki. Ipswich się cofnęło i zostawiło pole
do popisu Wilkom. Za dużo pola... W 13 minucie dośrodkowanie Meski przelobowało wszystkich obrońców w polu karnym i dotarło do
zamykającego akcję Bakarego Sako, który nie mógł przestrzelić.
0-1. Kibice Ipswich nie zdążyli przetrzeć oczu ze zdumienia, a
było już 0-2. Z identycznej pozycji, co przed momentem Mesca tym
razem wrzucał Golbourne. Anglik posłał piłkę na bliższy słupek,
gdzie świetnie znalazł się Afobe, któremu pozostało tylko
dostawienie nogi. Po 2 szybkich ciosach Ipswich wyglądało na
zamroczone. Po pół godzinie gry Wilki uderzyły kolejny raz. Szybka
akcja Wolverhampton została przeniesiona na prawe skrzydło, gdzie
był Bakary Sako. Malijczyk świetnie wycofał piłkę na 16 metr do
nabiegającego Rowe'a, a Tommy pewnie uderzył tuż przy słupku.
0-3. Ten gol posłał Ipswich na deski. Wydawało się, że walka
skończy się przed czasem, ale The Tractor Boys złapali drugi
oddech. Gdy wszyscy myśleli już o zejściu do szatni, Ipswich
strzeliło gola. Niepewne zachowanie Stearmana wykorzystał Daryl
Murphy(nomen omen król strzelców zakończonego w weekend realnego
sezonu Championship), który pewnym, silnym strzałem nie dał szans
Kuszczakowi. 1-3. Po przerwie Ipswich wyczuło krew. The Tractor Boys
atakowali coraz groźniej, jednak my mieliśmy w bramce świetnie
dysponowanego Kuszczaka. Tomek jednak w końcu musiał skapitulować.
W 71 minucie znów świetnie zachował się Murphy, przepuszczając
dośrodkowanie do lepiej ustawionego Kevina Bru, który z 7 metrów
spokojnie wykończył akcję. 2-3. Bramka kontaktowa zapaliła
czerwoną lampkę w głowach Wilków. Zmotywowani ruszyli do ataku i
wykorzystali chaos, panujący po golu. Trudny strzał z 23 metrów
oddał Sako. Piłka nieprzyjemnie skozłowała przed Białkowskim,
który musiał wypluć ją przed siebie. Do dobitki zdążył Afobe,
który ładnie podciął piłkę nad Polakiem. Myślałem, że ten
gol na dobre wyjaśni kwestię zwycięstwa, jednak Ipswich nie miało
zamiaru się poddać. Zaimponowali mi swoją walecznością. W
końcówce The Tractor Boys przeszli do ataku totalnego, mając chyba
ciągle nadzieję na remis. Efekt był jednak odwrotny. Saville przejął
piłkę i zagrał od razu daleką piłkę do Afobe. Niezmordowany
Anglik wywalczył sobie pozycję i skompletował hat-tricka pewnym
strzałem w dalszy róg. 2-5. Bardzo udany mecz, jestem zadowolony ze
świetnej skuteczności i z rewelacyjnej postawy Kuszczaka i Afobe.
Zostajemy na szczycie co najmniej jeszcze tydzień.
Na
operację "Obrona Fotela" udaliśmy się na Pride Park.
Sky Bet Championship
XVII kolejka
Derby County - Wolverhampton
Tamtejsze Derby od początku sezonu gra poniżej swoich możliwości,
plasując się na granicy pierwszej i drugiej dziesiątki. Jest to
jednak dobry zespół z wieloma klasowymi piłkarzami, więc należało
oczekiwać ciężkiej przeprawy. I faktycznie od pierwszego gwizdka
Barany przejęły inicjatywę. Swoją drogą za dużo ostatnimi czasy
jest meczów, w których na początku ograniczymy się do
rozpaczliwej defensywy, a dopiero po 15 minutach, jak gdyby nigdy
nic, zaczynamy grać swoje. Muszę spróbować znaleźć rozwiązanie
tego problemu w najbliższym czasie. Wracając do meczu z Derby:
Barany nie wykorzystały początkowej dominacji, a po 20 minutach
mecz się wyrównał. Impas przerwało Derby. Znakomite dośrodkowanie
z rzutu rożnego, dzięki swemu doświadczeniu wykorzystał Darren
Bent. 1-0. Barany nabrały pewności siebie i wróciły do dominacji.
Wychodziło im to naprawdę dobrze i z każdą upływającą minutą
coraz bardziej obawiałem się, że wspaniała seria dwunastu meczy
bez porażki dobiegnie końca na Pride Park. Uratował nas jednak
Nouha Dicko, który w swoim stylu przedryblował dwóch rywali i
uderzył niemal z linii pola karnego. Trafił w samo okienko. 1-1. Do
końca nie działo się nic ciekawego i mecz zakończył się
podziałem punktów. Cieszę z tego jednego oczka, po pierwsze
dlatego, że chyba na nie nie zasłużyliśmy, a po drugie - taki
wynik pozwala nam zostać na szczycie, skąd roztacza się jakże
przyjemny widok na drogę wspinaczki.
Zapraszam
na jutro szczególnie mocno, gdyż walka o fotel nabiera coraz
większych rumieńców.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz